W niedzielny poranek, 30 marca 2025 r. grupa turystów wybrała się do wsi Rogoźnica, niemieckiego Gross-Rosen, by wziąć udział w pełnej tragizmu i okrucieństwa lekcji historii.
„ Tu miesiącami nikt nie miał łyżki do jedzenia. Tym różnił się obóz Gross- Rosen od innych obozów. Pamiętam jak więźniowie, przybyli w lipcu 1942 roku z Oświęcimia do Gross-Rosen , mówili, że chętnie wracaliby do Oświęcimia na kolanach, po granitowych ścieżkach i drogach.” ( Antoni Gładysz, K.L. Gross – Rosen Nr 2313)
„Po przywiezieniu z K.L. Auschwitz do obozu Gross-Rosen, przekonaliśmy się szybko, parafrazując polskie przysłowie, że wpadliśmy z deszczu pod rynnę. To co zastaliśmy w obozie, było dnem tego, czego doświadczyliśmy w K.L. Auachwitz.”(Przeżyliśmy Gross-Rosen, t.1,z.2, cz.1 Roman Olszyna K.L. Auschwitz Nr 7889, K.L. Gross-Rosn Nr 2608)
„ Rozbieramy się do naga, popędzani od stołu do stołu podajemy dane do ewidencji. Przejmujące zimno nocy usztywnia nam członki. Przy osobnym stole na lewo padają słowa wyjaśnienia urzędującego tam „tubylca”:„Od tej chwili nie macie nazwisk, jesteście numerami”. Jeszcze chwila i na szyi wiszą nam okrągłe blaszki z wybitymi numerami. Ja otrzymuję nr 12370, Zenek 12362.” (Alfred Krzysztofowicz K.L. Gross-Rosen Nr 12370)
„To nic, że bielizna była zmieniana dwa razy w miesiącu, i że wracała z pralni pełna gnid, to nic, że w łóżku znajdowało się w papierowym sienniku trochę zbitej w kłęby i startej wełny drzewnej, że za każdą nitką koca było pełno pcheł, aż tym kocem ruszały, że rano człowiek wstawał cały jak sito pogryziony przez pchły, ale w obozie obowiązywało „ordnung und sauber muss sein”. Stali więc więźniowie w kolejce do odwszawiania, aż do dzwonka sygnalizującego gaszenie światła i nocną ciszę.”Julian Piórek, Przeżyłem – Wróciłem– Gross-Rosen roz, 2)
„Czytelniku, czy byłeś kiedyś głodny? Jak długo? Dzień, dwa, tydzień? Wyobraź sobie głód postępujący, codziennie większy, i to ciągnący się całymi tygodniami, a nawet miesiącami. Umierać z głodu i pracować to była najpotworniejsza rzecz jaką człowiek wymyślił. Broń nuklearna jest humanitarniejszym środkiem zagłady, ponieważ razi i skutecznie masowo momentalnie zabija. Niemcy zabijali masowo głodem, z tym, że to zabijanie było rozciągnięte na tygodnie i miesiące powolnego przytomnego konania. „(Julian Piórek, Przeżyłem – Wróciłem– Gross-Rosen roz.2)
Trudno znaleźć słowa, by opisać potworną historię tego miejsca. Każdy kamień i każdy skrawek ziemi przesiąknięty jest tu krwią, bólem, niewyobrażalnym cierpieniem. I pomimo ciszy, która otula to miejsce, każdy podmuch wiatru pozwala poczuć zło, które w czasie wojny tu panowało. Szacunkowa liczba ofiar obozu Gross-Rosen wynosi około 40 000.
Elu, dziękuję, że podzieliłaś się z nami osobistymi wspomnieniami i pamiątkami po swoim tacie, byłym więźniu KL Gross-Rosen. Dziękuję Wam, niedzielni turyści, że zechcieliście odrobić z nami tę lekcję historii. Czasem warto zboczyć z górskich szlaków, i odwiedzić miejsca, o których nigdy nie wolno nam zapomnieć. Nigdy więcej wojny.
Agnieszka i Ela