Szlakiem Orlich Gniazd
Kiedy król Kazimierz Wielki nakazał budowę warownej linii obronnej na Jurze nie śnił pewnie, że to my, spragnieni wrażeń turyści PTTK, a nie wrogie armie, po wielu wiekach będziemy błąkać się po tych zrujnowanych zamczyskach i warowniach, wzniesionych na wapiennych wzgórzach. Twierdze te, by wówczas spełniały swoją obronną rolę, musiały być umieszczone w niewielkich odległościach od siebie, najlepiej w zasięgu wzroku i najwyżej dnia marszu. Tak powstał jeden z najsłynniejszych dziś, mierzący ponad 160 km, szlaków Wyżyny Krakowsko – Częstochowskiej tzw. Szlak „Orlich Gniazd”. I my właśnie, bladym świtem 7 lipca 2025r. wyruszyliśmy sprawdzić, co sprawia, że ten szlak jest tak wyjątkowy.
Naszym przewodnikiem był jedyny w swoim rodzaju Pan Michał Demel, wrocławianin z pochodzenia, „ z zamiłowania przyrodnik i geomorfolog szczególnie zainteresowany antropogenicznymi przemianami krajobrazu Wyżyny Częstochowskiej, kolekcjoner skamieniałości głównie amonitów keloweju północnej części Jury” ( www.jurapolska.com). Głosem Roberta Makłowicza przez kolejne dni naszej wycieczki raczył nas wyśmienitymi opowieściami, opowiastkami, historiami, legendami ( bo z gotowaniem, jak sam wyznał, jest mu niekoniecznie po drodze). A serwował je tak, że nawet przejeżdżający obok na koniu sam Kazimierz Wielki nie byłby w stanie odwrócić naszej uwagi!
Wycieczkę rozpoczęliśmy od wizyty na Jasnej Górze w Częstochowie, skąd udaliśmy się do ruin jednego z największych i najstarszych Orlich Gniazd, czyli Olsztyna k/Częstochowy. Miano „najpiękniejszej ruiny świata” dzierży Ogrodzieniec w Podzamczu, największe Orle Gniazdo. Błąkaliśmy się też po ruinach zamku Bydlin na Wzgórzu św. Krzyża ( z polem bitwy Legionistów z 1914r.), Bobolice, skąd pod skałkami Grzędy Mirowskiej dotarliśmy do Jaskini Stajnia i do ruin zamku Mirów. W drodze do Zamku Pieskowa Skała, jedynego nie zrujnowanego zamku na Szlaku Orlich Gniazd, przytulaliśmy się do Maczugi Herkulesa. Z dziedzińca Pieskowej Skały podziwialiśmy przepiękne zamkowe ogrody. Wędrowaliśmy Doliną Wiercicy od Bramy Twardowskiego, przez Źródła Zygmunta i Elżbiety, zajrzeliśmy do Groty Niedźwiedziej. Odwiedziliśmy Dworek Krasińskich w Złotym Potoku i zespół zabytkowych stodół w Żarkach. Spod Bramy Krakowskiej w Ojcowie udaliśmy się do Źródełka Miłości – według legendy, każda para która wspólnie zakosztuje wody ze źródełka, zostanie cudownie połączona niegasnącą miłością po wieki! Obecnie jest to bardzo niebezpieczne, ponieważ woda już nie jest zdatna do spożycia, a jej zakosztowanie może zaowocować miłością pewnej części ciała do … okolicznych krzaków. Udało się też wspiąć do Jaskini Ciemnej, i powyższego tarasu widokowego.
Chyba nikt z nas nie spodziewał się, że spacer po Pustyni Błędowskiej dostarczy tylu emocji i wyzwoli w nas tyle endorfin. Nie zważając na ciemne chmury, wyposażeni żeby nie było, w odpowiednie akcesoria pustynne – kurtki, kaptury, płaszcze przeciwdeszczowe i parasole – brnęliśmy po piasku i wypatrywaliśmy fatamorgany. Obalamy teorię poprzedniej tury – na pustyni bywa dużo, dużo wody. Ale też ile radości te połacie mokrego piasku nam dostarczyły, ile śmiechu, pozytywnej energii!! Z naszego powrotu do autobusu najmniej zapewne ucieszył się Pan kierowca, ale był bardzo dzielny 🙂
Duże wrażenie zrobiła na nas ekspozycja Podziemny Olkusz, która składa się z dwóch części. Pierwsza ekspozycja znajduje się w piwnicach XIV wiecznego ratusza, jaki wznosił się niegdyś na olkuskim rynku, a odkryte przez archeologów piwnice zostały przystosowane do zwiedzania. Druga podziemna ekspozycja została zlokalizowana w piwnicach dawnego Kwartału Królewskiego, gdzie niegdyś znajdowała się siedziba olkuskich władz górniczych. Spacerując kilka metrów pod rynkiem poznaliśmy bogatą historię Olkusza zwanego Srebrnym Miastem. Tego dnia mieliśmy szczęście – proboszcz Bazyliki Św. Andrzeja Apostoła otworzył dla nas drzwi świątyni, gdzie mogliśmy podziwiać bogate wnętrze z unikatowymi na skalę europejską olkuskimi organami Hansa Hummla.
Wszelkie prognozy pogody zapowiadały armagedon, ale nasi turyści mają moc! Nie dając się tym przepowiedniom zmodyfikowaliśmy nasz plan i wycisnęliśmy z niego, ile się dało. Wspólne pogaduchy w hotelu przy ziołowej herbatce nabrały w Waszym towarzystwie zupełnie innego wymiaru. Książki też czytaliśmy, a i owszem 🙂 I za to z całego serca Wam dziękujemy! Byliście zasłuchani, otwarci na wszelkie propozycje ( nawet Muzeum Afrykanistyczne przyjęliście z pokerowymi minami), życzliwi, serdeczni, i zawsze uśmiechnięci. To dla nas największa nagroda!
Bezpieczną podróż zapewnił nam kierowca Krzysztof, wspaniale gościł i karmił nas hotel Resort Jura w Kroczycach – zupy szefa kuchni zasługują na medal! Na medal zasługują też drożdżówki z piekarni po drugiej stronie ulicy 🙂
Jura – to nazwa potoczna, nazwą poprawną geograficznie jest Wyżyna Krakowsko-Częstochowska – zdecydowanie wymaga kontynuacji w kolejnym sezonie turystycznym!
Do zobaczenia na kolejnych naszych wyprawach!
Agnieszka Batura i Krzyś Stanek