Praděd zdobyty! W minioną sobotę, 19 sierpnia 2023, turyści naszego oddziału PTTK wybrali się na kolejną wyprawę – tym razem w pasmo górskie Wysokiego Jesionika. Naszym celem był Pradziad (1491m n.p.m.), najwyższy szczyt tego pasma. I udało się! Jesteśmy wielcy 🙂
Naszą wędrówkę rozpoczynamy w Karlovej Studance, którą zwiedzamy jak amerykańcy turyści – przez szyby autobusu. To piękna i urocza miejscowość uzdrowiskowa, z drewnianymi zabudowaniami, która słynie z bardzo czystego powietrza. Tu też początek ma żółty szlak, który prowadzi nas ku górze Doliną Bilej Opavy. Napisać, że to piękna trasa, to jakby nic nie napisać. Potok Bilej Opavy na tym odcinku traci na wysokości ok. 500 m, tworząc bajeczne wodospady i kaskady. My przechodzimy raz na jedną stronę, raz na drugą stronę potoku po drewnianych schodach, mostkach, skałkach, a wszystko przy akompaniamencie szumu spadającej wody i bujnej roślinności. Naszym zachwytom nie było końca!!
Zmieniamy szlak na niebieski i wędrujemy w kierunku schroniska Barborka. I chociaż niektórzy turyści postanowili odwiedzić schronisko Ovčárna, to wszyscy spotykamy się na asfaltowej drodze, która na okrętkę wiedzie nas na szczyt Pradziada. Wita nas tam drewniana rzeźba gospodarza tego miejsca, czyli sam Pradziad, a piękna słoneczna pogoda pozwala cieszyć oczy niesamowitymi widokami. Na szczycie postawiono potężną wieżę telewizyjną, która niespodziewanie podczas wspinaczki ukazuje się na tle nieba i nawiguje nas, jak latarnia morska, ku celowi.
Teraz zmieniamy szlak na czerwony i kierujemy się w stronę najstarszego schroniska w Wysokim Jesioniku, czyli Švýcárna. Kiedy ostatnie knedle z jagodami zostały zjedzone, ruszamy żółtym szlakiem w kierunku parkingu Sedlo Videlsky Kri. To dość wymagający szlak, stromy, kamienisty, niezbyt długi, ale jego pokonanie zajęło nam sporo czasu.
Przeszliśmy trasę o długości około 20 km, dla niektórych turystów było to nie lada wyzwanie. Najmłodszy nasz turysta Wojtek bardzo profesjonalnie przygotował się do wspinaczki. Jestem z Was bardzo dumna 🙂
Bohaterką naszej wyprawy bezsprzecznie jest Pani Jadzia, nasza Merida Waleczna, Żelazna Dama. Zadziwiła, nie tylko nas, swoją odwagą, opanowaniem, wytrwałością i niezwykłą siłą charakteru, ale kiedy powitaliście ją w autobusie brawami, wzruszyła się do łez. Kolejny raz wzruszyła się, kiedy czytałam jej Wasze słowa uznania, podziwu i wsparcia. Jak sama wyznała, 60 lat ( !) chodzi po górach, takie wyprawy to miód na jej serce i ma nadzieję, że jeszcze nie raz spotka się z nami na szlaku. Pani Jadziu- wiadomo 🙂
Moi Wędrowcy:) Dziękuję Wam za przepiękną wspólną wyprawę. Żadne słowa nie oddadzą, jak bardzo jestem Wam wdzięczna za okazane wsparcie, pomoc, troskę. To Wy sprawiacie, że takie wyjazdy są magiczne i niezapomniane. Cytując uczestniczkę Anię „ Ludzie super, atmosfera niesamowita, energia ludzi tak wielka, że niejeden powerbank by naładowała”. Czy można tu coś dodać?
Serdecznie dziękuję naszemu przewodnikowi Panu Zbyszkowi, tak zachwalał czeskie góry, że w następnym sezonie turystycznym na pewno jeszcze tam zawitamy. Dziękuję też Wojtkowi za merytoryczną i techniczną opiekę nad naszą grupą, chociaż nieobecny, czuwał nad nami podczas całej wyprawy. Naszym kierowcom – Panu Filipowi i Panu Mieczysławowi- jestem wdzięczna za zrozumienie i … podwózkę 🙂 A co wydarzyło się w Nysie, pozostanie Pani Jadzi i moją tajemnicą 🙂
Do zobaczenia!
Agnieszka Batura