„Bo szkoda gadania i co chcesz to mów- ni ma jak Lwów….”- 63-osobową grupą pojechaliśmy sprawdzić, czy to prawda.
Wycieczka (zorganizowana dla nas przez biuroMargo Travel z Wrocławia) trwała od 29 kwietnia do 3 maja 2017r.
Zaczęliśmy od Przemyśla, pięknego, historycznego miasta ulokowanego nad brzegiem Sanu, niedaleko granicy z Ukrainą. Ciekawa architektura i świątynie różnych wyznań to cechy charakterystyczne Przemyśla. Greckokatolicki Sobór św. Jana Chrzciciela, najstarsza z przemyskich światyń Katedra Archidiecezjalna, franciszkański kościół św. Marii Magdaleny, kościół Karmelitów Bosych to tylko niektóre z nich. Czasu było niewiele, więc jeszcze tylko spacer ul. Franciszkańską jedną z najstarszych ulic miasta biegnąca od Rynku do Bramy Lwowskiej, Rynek z pomnikiem -fontanną z niedźwiadkiem i pomnikiem dobrego Wojaka Szwejka i bulwarem nad Sanem powrót do autobusu i jazda do hotelu „Albatros”.
Drugi dzień już we Lwowie. Zaczynamy od Cmentarza Łyczakowskiego, jednej z najstarszych nekropolii w Europie. Położony na malowniczych wzgórzach wśród specjalnie zaprojektowanego, starego drzewostanu tworzącego szereg alei. Jest miejscem pochówku wielu zasłużonych dla Polski i Ukrainy ludzi kultury, nauki i polityki. Na cmentarzu znajduje się wiele zabytkowych nagrobków o wysokiej wartości artystycznej, przedstawiających alegoryczne postaci i wizerunki zmarłych, a także liczne kaplice, kolumny i obeliski w różnych stylach.
Składamy kwiaty na grobach Marii Konopnickeij i Gabrieli Zapolskiej, zapalamy znicze na nagrobkach innych znanych Polaków.
Następnie przechodzimy na Cmentarz Obrońców Lwowa stanowiący część Cmentarza Łyczakowskiego, Znajdują się na nim mogiły uczestników obrony Lwowa i Małopolski Wschodniej, poległych w latach 1918–1920 lub zmarłych w latach późniejszych. Często nazywany jest Cmentarzem Orląt, gdyż spośród pochowanych tam prawie 3 000 żołnierzy, większość to Orlęta Lwowskie, czyli młodzież szkół średnich i wyższych oraz inteligencja.
Natępnie zwiedzamy: Rynek, Katedrę Łacińską i Ormiańską (po przekroczeniu jej progu człowiek znajduje się w innym, magicznym świecie wschodnich malowideł), Kaplicę Boimów, gmach Opery (dzieło sztuki architektonicznej, rzeźby i malarstwa), Archikatedralny Sobór św. Jura, kościół Dominikanów.
Lwów to na prawdę piękne miasto z mnóstwem cennych zabytków, ciekawych kamieniczek, wiele z nich dość zdewastowanych. Na spacer urokliwymi uliczkami niestety nie było zbyt wiele czasu. Do Lwowa trzeba jechac na dłużej!
Przez kolejne dni zwiedzaliśmy zamki i pałace w: Olesku, Podhorcach, Kamieńcu Podolskim i Chocimiu. Niesamowite wrażenie robi największy ośrodek kultu maryjnego na Ukrainie- Ławra Poczajowska i jej bizantyjski przepych!
W Krzemieńcu odwiedziliśmy muzeum Słowackiego. W drodze powrotnej „zahaczyliśmy” o Śniatyń, Kołomyje (wspaniałe muzeum pisanek) i Stanisławów.
Jedyny mankament tej wycieczki- za krótka, bo przecież zabytki to nie wszystko, liczy się pobyt w klimatycznej kafejce, posłuchanie ulicznych grajków i śpiewaków, poobserwoanie życia ludzi.
I następną wycieczkę również pod takim kątem musimy zaplanować.
ps. 7 godzinne przetrzymanie nas w drodze powrotnej na granicy przez polskich celników potraktowaliśmy jako ciekawostkę, przypomnienie wyjazdów zagranicznych w dawnych czasach i umocnienie w przekonaniu o pożytkach z przynależności do Unii.
Elżbieta Węgrzynowska[Not a valid template]