W upalną, pierwszą sobotę czerwca grupa 50 członków i sympatyków PTTK „Rokita” z Brzegu Dolnego wybrała się obejrzeć klika ciekawych miejsc na Przedgórzu Sudeckim i w Górach Sowich. Odwiedziliśmy kolejno: Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej, Podziemne Miasto Osówka w Górach Sowich oraz zamek Książ w Wałbrzychu.
Po raz pierwszy mieszkańcy Dolnego Śląska mogli pojechać pociągiem w maju 1842 roku. Wtedy otwarto liczącą 26 km linię kolejową między Wrocławiem a Oławą. Już 2 lata później zbudowano w Jaworzynie Śląskiej stację kolejową, która stała się pierwszym węzłem kolejowym w tej części Europy. Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie założono w 1991 roku na terenie dawnej parowozowni i bocznicy kolejowej. Na prawie 3 ha powierzchni można tu obejrzeć ponad 40 zabytkowych lokomotyw spalinowych i elektrycznych, 60 wagonów, pług odśnieżny, różne urządzenia torowe, np. obrotnicę kolejową do zmiany kierunku jazdy lokomotywy, żurawie do napełniania lokomotyw wodą czy dźwig węglowy do uzupełniania zapasów węgla. Słuchając ciekawych opowieści kolejarza-przewodnika zaglądamy do niezwykłych, wiekowych „ciuchci”: parowozu z 1889 roku, który zagrał w filmie „Lalka – to właśnie pod jego koła miał się rzucić zrozpaczony Wokulski, pruskiej lokomotywy z 1921 roku, jedynego takiego egzemplarza na świecie czy lokomotywy PT 31, która w czasie II wojny światowej prowadziła słynny Orient Express kursujący z Paryża do Konstantynopola. Korzystamy też z krótkiej przejażdżki starym parowozem po terenie muzeum. Prowadzona przez najstarszego parowozowego maszynistę w Polsce – pana Zbigniewa maszyna wjeżdża do oryginalnej parowozowni wachlarzowej z 1909 roku oraz, ku naszej radości, zmienia kierunek jazdy na specjalnej obrotnicy.
Podziemne Miasto Osówka to kompleks korytarzy i hal wykutych w skałach Gór Sowich w ramach hitlerowskiego projektu Riese (Olbrzym). Budowę rozpoczęto jesienią 1943 roku. Rękami pracowników przymusowych i więźniów pobliskiego obozu koncentracyjnego w Rogoźnicy (Gross-Rosen) do początków 1945 roku powstał system wielkich podziemnych budowli, których przeznaczenia do tej pory nie znamy. Nie zachowała się dokumentacja budowy, ale z relacji świadków możemy wnioskować, że miała tu powstać tajna kwatera Hitlera i jego świty, fabryka supernowoczesnej broni (wunderwaffe) albo wielkie magazyny na skarby zrabowane podczas wojny. W sumie w Górach Sowich powstało 7 takich podziemnych wielkich kompleksów, docelowo miały pomieścić 20 tysięcy żołnierzy, czyli średniej wielkości miasteczko. Największym z obiektów jest Rzeczka w Walimiu, natomiast Osówka w Głuszycy jest drugim co do wielkości. Liczy 1,5 km długości, z czego odwiedzamy aż 1,2 km zimnych, mrocznych i mokrych wartowni, chodników i hal. Wyrobiska porzucono na różnym etapie budowy, cześć jest pokryta szalunkiem lub betonem, większość to po prostu olbrzymie tunele i groty skalne. Choć prace przy budowie podziemnego miasta w Górach Sowich nie trwały długo, wykuto co najmniej 9 km chodników i zbudowano infrastrukturę naziemną, w tym linie kolejowe. Szacuje się, że podczas budowy zmarło z powodu niedożywienia, nieludzkich warunków pracy i traktowania przez strażników aż 30 tysięcy zatrudnionych tu więźniów, głównie Żydów. Wielu do dziś spoczywa na dnie zasypanych skalnych wyrobisk.
Kolejnym punktem naszej wycieczki był zamek w Książu. Powstał już w XIII wieku jako warownia na szczycie skały otoczonej głębokim wąwozem, na dnie którego płynie rzeka Pełcznica. Miał strzec szlaku handlowego z Czech na Śląsk. Przez kolejne stulecia był wiele razy rozbudowywany i przebudowywany, dziś jest więc budowlą eklektyczną, czyli mieszanką różnych stylów architektonicznych, co niezwykłe – oglądany z różnych stron wygląda całkiem inaczej. To jedna z najpiękniejszych i największych rezydencji magnackich w Polsce i Europie. Ma też niezwykłą historię. Najpierw należał do Piastów, potem czeskich Luksemburgów, a w końcu, przez ostatnich ponad 400 lat, do wpływowego i majętnego niemieckiego rodu Hochbergów. Ostatni pan na Książu książę Jan Henryk XV, trzeci książę pszczyński (von Pless) po raz ostatni rozbudował zamek, w I ćwierci XX wieku. Hans poślubił angielską arystokratkę Marię Teresę Oliwię Cornwallis-West. Ta dama to nikt inny jak księżna Daisy (Stokrotka) von Pless. Jest niewątpliwie najbardziej znaną i ponoć najpiękniejszą mieszkanką ziemi wałbrzyskiej. Inteligentna, urodziwa, obyta towarzysko młoda księżna była przyjaciółka angielskiego króla Edwarda i cesarza niemieckiego Wilhelma, nie tylko brylowała na europejskich salonach, ale też prowadziła działalność charytatywną: zadbała o oczyszczanie wody pitnej z wałbrzyskiej Pełcznicy, czyste mleko dla niemowląt, uczyła kalekie dzieci zawodu, pomagała ubogim rodzinom górników i robotników. Miała odwagę głośno krytykować kołtuństwo i głupotę wyższych sfer przełomu XIX i XX wieku. Drażnił ja powszechny brud, brak łazienek i spuszczanie ścieków do rzeki. Niewątpliwie w tych nowatorskich poglądach wyprzedzała swoją epokę. O księżnej można opowiadać godzinami… Więcej o angielskiej Stokrotce możemy dowiedzieć się z jej pamiętników (polskie wydanie pt. „Lepiej przemilczeć” z 2013 roku) oraz filmu fabularnego w reżyserii Filipa Bajona pt. „Magnat” z 1987 roku.
Po zwiedzeniu kilku pięknych komnat barokowej części zamku Książ oraz obejrzeniu jednego z urokliwych tarasów podzamkowych podziwiamy jeszcze kolekcję egzotycznych roślin w pobliskiej Palmiarni w Lubiechowie. Oranżerię założył dla swojej żony książę Jan Henryk, żeby miała codziennie świeże egzotyczne owoce oraz piękne kwiaty. Najwyższa szklarnia ma aż 15 metrów wysokości, a ściany i skarpy w środku wyłożono specjalnie sprowadzoną koleją zastygłą magmą z wulkanów włoskich (czyli tufem wulkanicznym). Do dziś rosną tu wiekowe palmy, aloesy, bielunie, oleandry, araukarie, pomarańcze, cytryny, paprocie. Można przysiąść na ławeczce i odpocząć wśród bujnej zieleni, a potem kupić kaktusa albo inną roślinkę w kwiaciarni przy oranżerii. Na pewno warto jeszcze wrócić do urokliwych zakątków urządzanych ręką pięknej i wrażliwej księżnej Daisy.
Jola Artym